czwartek, 29 września 2011

Kolczyków czar

Biżuterię uwielbiam pod każdą postacią, jednak do kolczyków mam szczególną słabość z niewyjaśnionych przyczyn. A do długich i ciężkich kolczyków w szczególności. Kiedyś kolega śmiał się ze mnie, że nosze w uszach żyrandole. Dlatego dzisiejszy post zapełnię najnowszymi kolczykami. Znajdą się nawet żyrandole ;)

Na początek stokrotki-wkrętki, wykonane ręcznie z masy Fimo. Wiem, że lato już dawno minęło,ale dlaczego nie zachować go na uszach? ;)


Następnie - seria kolczyków z lekkimi, akrylowymi pastylkami w roli głównej. Są naprawdę urocze, szczególnie lubię te wpaski - ślicznie dobrane kolory. Już czuć jesień ;)


Czas na odrobinę elegancji. ( i na żyrandole!)









wtorek, 20 września 2011

Trochę z innej beczki

Niektórzy z Was pewnie wiedzą o drugim blogu, który prowadzę wraz z Rosemary. Piszemy tam recenzje książek, odwiedzamy ciekawe miejsca przyjazne czytelnikom i... organizujemy konkursy. No właśnie - zapraszamy Was wszystkich do udziału w konkursie, w którym do wygrania jest najnowsza książka Elizabeth Gilbert, autorki "Jedz, módl się, kochaj". Oto nagroda główna:

Recenzję tej książki znajdziecie na naszym blogu -----> KLIK!

Zasady konkursu znajdziecie tu----> KLIK!

Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie w imieniu swoim i Rose.

wtorek, 13 września 2011

Materiałowe szaleństwo

Ja i materiał? NEVER! Ja, która na technice zawsze przechodziła męki? Niemożliwe! A jednak- biżuteria z materiału potrafi zdziałać cuda i zmienić człowieka ;)









środa, 7 września 2011

Zegarki

Wakacje za nami. Żeby się nie spóźnić na kochaną przez wszystkich matematykę czy też wiedzieć dokładnie, kiedy należy wyłączyć pasjansa, zanim kierownik wróci z obiadu, musimy mieć zegarek. :-) Najlepiej w formie modnego naszyjnika.













niedziela, 4 września 2011

Hematytowe patyczaki

Pamiętam, jak dawno temu, w czasach podstawówki, znalazłam na ulicy rozerwany naszyjnik na żyłce, zapinany na skręcane zapięcie. Był ciężki, wykonany z małych, metalicznie błyskających czarnych patyczków. Na środku wesoło dyndało serduszko, które wyglądało identycznie jak owe patyczki, tylko było większe i cięższe. Zabrałam naszyjnik do domu (dokładnie wybierając z piasku patyczki, które spadły z żyłki) i poprosiłam tatę, aby naprawił moje znalezisko. W ten oto sposób stałam się dumną właścicielką naszyjnika ze śmiesznych patyczków i uroczego serduszka, który ciasno opinał szyję.  Naszyjnik z czasem ponownie się rozerwał i tym razem zbyt dużo patyczków poturlało się w niedostępne miejsca. Udało mi się jednak uratować serduszko, które wciąż mam. Dziś wiem, że to był hematyt.

Nie dziwcie się zatem, że do hematytu mam sentyment. W moich koralikowych zbiorach mam hematytowe kulki, mniejsze i większe. Ale to po patyczki sięgam najchętniej.





Bardzo lubię tez obróżki. Od dawna szukałam odpowiedniego materiału na drobniutką, delikatną obrożę. Zamawiając rureczki cloisonne byłam przekonana, że są proste - idealne do kolczyków. Okazało się, że są lekko zakrzywione - wprost stworzone do naszyjnika. Od razu wiedziałam, co z nimi zrobić. Nareszcie powstała długo wyczekiwana delikatna, drobniutka obróżka z onyksem poprzetykanym rurkami cloisonne.



czwartek, 1 września 2011

Nowy blog

W pierwszym poście pisałam, że wygląd bloga zostanie poddany tuningowi. Niestety, jak to  bywa z "wersjami demo", tymczasowy layout gościł tu aż do dzisiaj. ;) Z tej okazji pokażę Wam kilka nowości:

Ostatnio fascynuje mnie szkło weneckie. Tym razem z wersji czerwonej:



Zawieszka ze skamieniałego drewna i szkła. Powiało romantyzmem, chyba się starzeję ;)



Znów agat (to chyba miłość po grób) :



A na koniec lekkie filcaki-maliniaki